Serbia - pierwsze co mi się nasuwa na myśl to kraj słoneczników, kukurydzy i żółtych znaków drogowych.
No w Belgradzie trochę się gubimy, ale odnajdujemy właściwą drogę i kierujemy się na Sofię. robimy pauzę za miastem. Po powrocie niespodzianka : Muzyka ! Serbsko-bułgarsko-grecka. masakra. Ale przynajmniej nie jest cicho w samochodzie. No nie oszukujmy się dużo to my nie rozmawialiśmy.